EPITAPH: perła w szwedzkiej koronie

    0

    Kolejna szwedzka czarna perła, która przez wiele lat zarezerwowana była tylko dla wytrawnych kolekcjonerów z zasobnym portfelem, a dziś może cieszyć nie tylko tych, którzy zakupili reedycję, ale także każdego kuca z dostępem do internetu

    EPITAPH na „Seeming Salvation” z 1992 roku mielił po swojemu – niby znów Sunlight Studios, ale ich granie było przestrzenne, a riffy osadzono na niemal thrash metalowym szkielecie. Ta muzyka była precyzyjna i elegancka w swojej wymowie – solówki ładnie wybrzmiewały, a struktura utworów wydawała się kunsztownie przemyślana, wyrafinowana i brawurowo zrealizowana.
    Ten krążek bez wahania wpisałbym do grona swoich ulubionych potraw w jadłospisie ze szwedzkich death metalem. Niestety mimo ogromnego potencjału jaki został zaprezentowany na debiucie EPITAPH nie poszli za ciosem i chyba nie przesadzę twierdząc, że popadli w zapomnienie.

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj