Gdy czarownice płoną tłuszcza ogrzewa zziębnięte dłonie

0

Tłuszcza uwielbia upadki! Jak osoba, która osiągnęła w życiu więcej, dzięki czemu żyło jej się lepiej i wygodniej (przynajmniej w oczach tłuszczy) potyka się i wywija spektakularnego orła. Tłuszcza zacierała ręce i przebierała paluszkami u stóp gdy Mike Tyson szedł do więzienia, gdy Bill Cosby był zasypywany pozwami, gdy na Michaela Jacksona padały oskarżenia o pedofilię. Nawet Kamil Durczok swego czasu dostarczył wiele radości i rozrywki. Tak się mądrzył w telewizji, brylował, zadzierał nosa, a patrzcie jaki żałosny! Dobrze mu tak!

Dziś już nie ma absolutnie żadnego znaczenia czy oskarżeni są tylko podejrzani, czy bezsprzecznie winni. Liczy się spektakularność upadku. Ta chwila gdy nogi są w górze, a ciało z najwyższego szczytu spada w dół, by po chwili znana morda człowieka sukcesu zderzyła się z asfaltem i rozbryzgnęła na wszystkie strony. Jakie to ekscytujące!

Dobrze mu tak! Co sobie myślał? Że może wincyj? Że jest lepszy od nas? Na ziemię psie! Czołgać się – swołocz faluje z radości. – Skończą się bankieciki, drogie samochody i wczasy na wyspach, których nazw nie umiemy wymówić. Będziesz siedział sam w bloku z wielkiej płyty i oglądał powtórki „Kiepskich” na Polsacie w telewizorze Rubin, wyciągniętym ze śmietnika! Bo na nowy nie będzie cię stać – tu tłuszcza zanosi się spazmatycznym śmiechem i sama zaczyna czuć się lepsza, bo ktoś kto się spośród niej wybił okazał się złodziejem, pijakiem, zboczeńcem, damskim bokserem, pedofilem, homofobem lub antysemitą. Ja nic w życiu nie osiągnąłem, ale przynajmniej jestem normalny. Albo się nie okazał, bo taką drobnostką jak „prawda” nikt sobie w tłumie nie zaprząta głowy. To akurat jest najmniej istotne, najważniejsze że ktoś oskarżył a ktoś inny mu przytaknął.

Z przerażeniem przeczytałem dziś post na Klerykach głoszący tezę w kontekście sprawy Mansona „Jak ci pięciu znajomych mówi, że Jurek wynosi z domów wazony, jak go wpuścisz, to nie wpuszczasz Jurka do domu”. Nie dlatego, że absurdalność tej tezy, neguje dorobek społeczno-cywilizacyjny setek lat, podczas których wykształciliśmy systemy prawne, instytucje sądownicze i domniemanie niewinności oskarżonych osób. Nawet nie pozytywny odbiór tych słów, bo o tym, że dziś wyroki zapadają w mediach społecznościowych, a nie w sądach wiem od dawna. Kiedyś tłum palił na stosie oskarżonych o czary, kamienował ich lub wieszał. Dziś emocje i mechanizmy są dokładnie takie same, tylko zamiast ognia, kamieni i sznura używa się mediów społecznościowych. I wciąż istnieją ludzie, którzy są gotowi posunąć się do skrajnego populizmu by tylko podburzyć i zadowolić tłuszczę, a przy okazji skierować na siebie światła reflektorów.

Tak naprawdę najbardziej przeraziło mnie to, że autor tych słów na co dzień jest „dziennikarzem”, a sam pracując w tym zawodzie ponad 20 lat doskonale wiem, że w konfliktach, które trafiają w publiczną przestrzeń rzadko kiedy relacja jednej ze stron pokrywa się z rzeczywistością. I nie dowiedziałem się tego po 20 latach dziennikarki, ale po pierwszych kilku tygodniach. Nie mam więc pojęcia czy Kleryk tak bardzo oderwał się od rzeczywistości i zagubił się w przestrzeni wirtualnej, że wierzy w to co pisze, czy cyniczne gra pod publikę licząc na tani poklask i zabiegając o jej uwagę.

Ponoć tylko człowiek podły nie ma nieprzyjaciół, a miarą wielkości człowieka jest wielkość jego wrogów. Być może Kleryka wszyscy kochają, być może nikt nie czuje do niego żalu, a swoją dotychczasową pracą dziennikarską nie pokrzyżował niczyich planów, nie naraził na straty, nie zniweczył żądnego nie do końca legalnego lukratywnego interesu. Jeśli tak jest może spokojnie grać na PSP albo oglądać seriale na Polsacie. Gdy jednak nie daj Boże jakiś wróg rzeczywiście istnieje pewnego dnia może poczuć chęć zemsty i zapłacić pięciu osobom, by napisały w mediach społecznościowych o Kleryku coś bardzo nieprzyjemnego (np. że wynosi wazony). I nie będzie przebacz. Nawet jak nikt go do więzienia nie zamknie to wyleci na wycieraczkę. A gdy się okaże, że na wycieraczce nie ma wi-fi, a kabel od Playstation jest zbyt krótki to pozostanie niewiele więcej niż tęsknota za rokiem 1995. Czasami, w których oskarżenie nie było tożsame z wyrokiem, a media społecznościowe nie powodowały, że w ciągu kilku godzin ze szczytu spadało się na samo dno.

PS. Uściślę jeszcze – bo już raz na łamach pewnego czasopisma czytałem żarliwą polemikę z tezami, których nie postawiłem. Ja nie bronię Mansona, ani nie twierdzę, że jest niewinny. Ten tekst jest zupełnie o czymś innym. O powrocie do mechanizmów społecznych, które miały się świetnie w czasach polowań na czarownice

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj